Strony

piątek, 7 marca 2014

Perły w wyblakłej koronie

To już za chwilę, za moment. Po przerwie zimowej wracają piłkarskie emocje w lubuskim wydaniu. Trzy nasze perły w lekko wyblakłej koronie przystąpią do boju w rundzie wiosennej rozgrywek. Na początek nasz drugoligowy rodzynek a później trzecioligowcy. Każdemu z tej trójk wciąż czegoś brakuje do tego, żebyśmy mogli się czymś pochwalić poza naszym lubuskim grajdołkiem.

Stelmet UKP - perła bez ducha

Pamiętam, kiedy zielonogórska ekipa przyjechała w listopadzie 2012 na Łagodzińską grać z Piastem, to miało się wrażenie, że to grupa ludzi jakby z innej ligi. Wynik 4:1 osiągnięty jakby od niechcenia, ładna dla oka piłka, wartościowi zawodnicy także na ławce. Jak wiadomo, po dominacji w III lidze zostały wspomnienia. Trenera Tomasza Arteniuka czeka piekielnie trudne zadanie. Miejsc do utrzymania niewiele a na górze ściskają się same duże marki. Dla takiej Polonii Bytom czy Rakowa Częstochowa spadek do III ligi byłby katastrofą. No właśnie, wielkie marki. W Zielonej Górze chyba nikt nie wyciągnął wniosków z przeszłości, kiedy drużyna co chwila zmieniała nazwy (Lechia Polmozbyt, Zryw, Lech Zryw...). Sponsor oczywiście ma swoje prawa, ale przecież wielu wciąż kojarzy (jeszcze) zielonogórski futbol z Lechią. Na razie fakty są takie, że z trybun przegoniono ostatnią grupę kibiców, której chciało się wspierać piłkarzy czynnie. Po wycofaniu cieszącego się nawet za czasów ekstraklasy miernym zainteresowaniem Górnika Polkowice, stadion przy Sulechowskiej będzie rywalizował o miano czołowego "pustaka" z takimi "metropoliami" jak Zdzieszowice czy Jarocin oraz z katowicką dzielnicą Brynów, gdzie Rozwój jest zaledwie osiedlowym klubem, kompletnie w cieniu "GieKSy". Oczywiście cieszy, że spora część zespołu ma przy dacie urodzenia dziewiątki, z pewnością charyzmatyczny choć kontrowersyjny szkoleniowiec jest wartością dodaną. Tyle, że bez towarzyszącej atmosfery przez duże "A" zielonogórska jedenastka zawsze będzie o krok z tyłu za rywalami. A w utrzymaniu będa decydować niuanse. Obawiam się, że tych niuansów może zabraknąć. Choć na koniec pochwała dla działaczy za jednak słuszną decyzję, czyli wpuszczenie kibiców na pierwszy mecz za darmo. Może jednak ktoś nowy się przekona. Wszystko w nogach piłkarzy

Stilon - perła bez zaplecza

Zielonogórzanie wspomnianej atmosfery mogą pozazdroscić kolegom z Gorzowa. Kibicowsko Stilon przewyższa zresztą kilku innych drugoligowców i prawie wszystkich trzecioligowców w kraju. To nie raz przeważało o decyzji piłkarzy, którzy woleli mieć kilka złotych mniej w portfelu, ale grać dla licznej rzeszy kibiców. No właśnie - portfelu. Stilon zostawił jesienią za sobą zamożniejsze kluby. Na Olimpijskiej trudno mówić o potędze finansowej. Zarząd nie zadłuża się, ogląda każdą złotówkę. Klub wspierają mali sponsorzy, ale gdyby niebiesko-biali dziś grali w drugiej lidze, to razem z Calisią Kalisz należeliby do najbiedniejszych. To jedno z dwóch wyzwań gorzowskiego klubu na przyszłość. Drugie to próba przynajmniej zbliżenia się do potencjału UKP. I tak, jak "zielonka" zazdrości atmosfery, tak "gorzówek" tęskno patrzy za szkoleniem w zielonogórskim wydaniu. Zespół trenera Jeża jest dość młody i w ogromnej mierze oparty na swoich, ale wydaję się, że wyciśnięto niemal maksimum potencjału. Alan Błajewski, bracia Skóreccy,Bogusz Talarczyk i może jeszcze jeden, maksymalnie dwóch jego kolegów z Piasta Gorzów-Karnin: to wszyscy gorzowianie, którzy grają gdzie indziej a mogliby jeszcze teoretycznie wzmocnić Stilon. Jest jeszcze pochodzący z podgorzowskich Różanek Daniel Ciach i to wszystko. Na Olimpijskiej dopiero próbuje się odbudować szkolenie. Stilon zbierze realne żniwa dopiero za kilka lat. A bez swojego dopływu z obecnym potencjałem finansowym na drugoligowym poziomie utrzymać się będzie trudno. Bo ze sciągania armii zaciężnej gorzowscy kibice mają złe wspomnienia. Na razie jednak jest liga trzecia, gdzie ekipa trenera Jeża ma sytuację bardzo komfortową. Pierwsze miejsce, zaległy mecz i większość trudniejszych spotkań u siebie. Już pierwsze spotkanie z ambitnym MKS Oława da odpowiedź, czy Stilon wciąż zmierza w tym samym kierunku. W tej chwili dużo na to wskazuje, że tak. Choć droga jest bardziej kręta niż wielu się może wydawać.

Formacja Port 2000 - perła bez tożsamości

Tak jak Mostki leżą między Gorzowem i Zieloną Górą, tak Formacja Port 2000 Mostki stoi gdzieś pomiędzy Stilonem i UKP. Potencjałem finansowym klub powstały dopiero przecież w 2007 roku przebija obu kolegów ze stolic województwa. Już przecież wielu lokalnych znaówców mówi odważnie - rośnie nam druga Nieciecza. Formacja skorzystała na problemach Pogoni Świebodzin. Przez najbliższe lata zapewne będzie lokalnym liderem, dopóki do III ligi nie doszlusuje Santos. O ile oczywiście "portowcy" do tego czasu nie uciekną wyżej. Są pieniądze, jest zaplecze, zainteresowanie kibiców nienajgorsze. Działacze postarali się też w tym roku o mały punkt prestiżu - ponieważ o kolejny awans będzie ciężko, miłym zwieńczeniem sezonu ma być w Mostkach finał wojewódzkiego pucharu. Choć wiemy, że bez udziału Formacji, która (jako obrońca trofeum) nieoczekiwanie już jesienią odpadła z sąsiadem ze Świebodzina. W Mostkach ciągle testują, próbują. Wiadomo, że miną jeszcze lata jak klub dorobi się swoich wychowanków czy symboli. "Portowcy" szukają swojego znaku firmowego, żeby znów dominować jak w niższych ligach. Ale to chyba plany na przyszły sezon, zresztą sam trener Rafał Wojewódka o awansie nie mówił.

Pozostali na przetrwanie

Chciałoby się jeszcze o kimś napisać, ale nie bardzo jest o kim. Ilanka Rzepin w sparingach wygląda obiecująco, ale oczywiście nie ma mowy o powtórce z ubiegłego sezonu, zakończonego na 5. miejscu. Samo utrzymanie wydaje się być z gatunku misson impossible. Chude lata w Promieniu Żary już się zaczeły i pewnie potrwają. Młodzież wchodzi odważnie do pierwszej jedenastki, pytanie czy zdąży okrzepnąć przed ucieczką rywali do utrzymania. Piast już w ubiegłym sezonie doszedł do ściany. Dla klubu z pogranicza Gorzowa i gminy Deszczno już sam awans do III ligi był nadspodziewanym sukcesem. Właściciel i główny sponsor jest gotowy na koniec trzecioligowej przygody, choć z walki o kolejne utrzymanie nie rezygnuje. Bycie (formalnym lub nieformalnym) zapleczem Stilonu to chyba nieunikniony kierunek dla Piasta. O IV lidze to już w zasadzie nie ma co mówić - trwa tam wyścig żółwi a awans wywalczy (pytanie czy skonsumuje) ten, który mniej go nie chce. Choć podobno ambicje i możliwości mają Budowlani Lubsko. Zobaczymy i czekamy na błyszczące w okręgówce ekipy KSF i Santosa. Oni są chyba jedyną nadzieją na ożywienie czwartoligowego marazmu.

fg